Отсканил несколько его рассказов. После OCR не корректировал. Хотя качество распознавания очень высокое. Пока на польском. Переводить еще не пытался, хотя в планах. Обсуждаем здесь. OJCZYZNA WIELOKROTNA W. NAD W. PEREHENIA KOLAŻ ZE SŁONECZNIKУW MIASTA ONIRYCZNE Фрагмент рассказа: W. NAD W. ,,...powiedzonko «U Nas», jedno-jedyne, z ktуrego nie nale-żało się śmiać. Pierwotnнe oznaczało Ich miasteczko nad rzeczuł-ką W., dopływem Dońca, gdzie Henerał wcale nie był Henerałem, za ktуrego potem uchodził na targu, ani nawet kapitanem Ŵojsk Ochrony Pogranicza, ktуrym został pod koniec życia. Określało się U Nich przez «U Nas» stały układ odniesienia z topografią okolic nad W., z architekturą mieściny o klonowych skwerach, w ktуrych ojca widywało się z dwu-, a potem trzyletnim Sylwe-strem, jak - na przekуr panującym wśrуd ludności obyczajom -obywatel dyrektor osobiście wozi syna «na powietrze»". (Henerał) Wowczańsk należy do mojego życiorysu. Miasteczko na rzeczułką W. - do geografii mojej prozy. Pierwsze jest dokumentem, fragmentem akt personalnych. Drugie literaturą (autobiograficzną, ale literaturą). Tak rozumowałem pisząc Henerala i Pobyt... Chciałem te dwie rzeczywistości rozgraniczyć. Wowczańsk niesprawiedliwie nazwałem zdrobniale miastecz-kiem, a Wowczę rzeczułką. Ostatecznie tetereny miały swojącenę, skoro otrzymały jakiś skrawek, ileś tam centymetrуw kwadrato-wych w Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej z lat pięćdziesiątych; w Szczecinie na alei Wojska Polskiego można ją było kupić za grosze; rozwiązując krzyżуwki sięgałem nieraz po twarde, grana-towe - na granicy czerni - tomiszcza, ktуre przez długie lata przechowywały swoisty, drukarski aromat; obok haseł demaskują-cych Sloneczniki van Goghajako gnilny okaz sztuki imperialisty-cznej i atakуw na cybernetykę jako ,,łżenaukę" - trafiało się tam na nieskażone nowomową, a zbawienne dla krzyżуwkowiczadane o gуrskich masywach, dzikim ptactwie czy antycznych bogach. 34 Właśnie tam opisano zwięźle moje strony. Byłem dumny z Wowczańska, że zasłużył sobie (czymś) na miejsce w konste-lacji takich cudуw Ziemi, jak Antarktyda, Etna, Kordyliery... A jednak w ujawnieniu - w mojej prozie autobiograficznej - obu ,,wilczych" nazw, miasta i rzeki z pogranicza Ukrainy i Rosji, przeszkadzała mi - encyklopedia właśnie. Dyktowała słowa - niczyje i obce - obowiązujące Wowczańsk oficjalny, oczysz-czony z anegdot, bez piosenek bosiackich, wymieciony ze słonecznikowych śmieci, słuszny ideologicznie. historycznie uz-godniony, topografнcznie bliższy ptakom, śmнałkom z zeppelina. pilotom kukuruźnika-dwupłatowca, wreszcie Wowczańsk bar-dziej zrozumiały dla kartogratow niż dla mieszkańcуw -jak ich zapamiętałem - z tobołami uciekających przed niemieckimi motocykJistami, niż zaludniony przez ciemne, otępiałe ciżby - wypędzane nagle z domуw po powrocie ,,naszych" i czekają-ce na placu przy studni obok piekarni na wywiezienie w głąb Rosji. Ja byłem jednym z tych uciekających; moja mama stała w tamtej, aresztanckiej ciżbie. Po drugiej stronie Wowczy, na obrzeżach miasta, ciągną się płoty i domki ulicy Sapielnika, ktуra w mojej pamięci do dziś połyskuje czarnoziemem kałuż, albo nie, nie tak czarno, te kałuże były raczej grafitowe, miały barwę ołуwkową, podobną do liter na papierach w gabinecie ojca, stąd zapewne, z tych liter i z kałuż wowczańskich przyszedł mi dawno temu do głowy - zapisany w mнodzieńczym wierszu ,,ulicami szpitalnych łуżek" (wciąż mnie zawstydzający, gdyż odsłania we mnie cos, co powinno pozostać w ukryciu) obraz narodzinowo-trumienny: wrysował się w rozpacz bandaży wykołysał się w przypływ poduszek srebrny kształt Ja bosonogie niemowlę koloru ołуwka (Morze, pergamin i ty) 35
|